Prezydent zawetował "lex Czarnek". Dziambor: To byłaby centralizacja systemu nauczania

Dodano:
Artur Dziambor Źródło: PAP / Rafał Guz
Co, jeśli dojdzie do zmiany władzy, a ministrem edukacji zostanie Krzysztof Śmiszek, albo Klaudia Jachira i otrzymają moc powołania kuratorów oraz możliwość odwołania dyrektora? Taki mógł być skutek tych przepisów – mówi o "lex Czarnek" poseł Konfederacji Artur Dziambor w rozmowie z portalem DoRzeczy.pl.

DoRzeczy.pl: Konfederacja zagłosowało przeciwko ustawie "lex Czarnek". Dziś prezydent Andrzej Duda zawetował ustawę. W waszej ocenie zmiany powodują centralizację w systemie edukacji. Dlaczego tak oceniacie nowe przepisy, skoro Ministerstwo podkreślało, że chce, aby rodzice mieli większy wpływ na szkoły.

Artur Dziambor: Jedynym zapisem, który mówi o tym, że rodzice mogą mieć większy wpływ na szkoły jest kwestia zajęć dodatkowych, pozaszkolnych prowadzonych w szkołach przez organizacje zewnętrzne. Podczas wystąpień w Sejmie mówiłem, że nie chciałbym, żeby w przyszłości ministerstwo miało taką władzę, jaką właśnie przyjęto.

Dlaczego?

Ponieważ tam jest zapis, że każda treść i temat zajęć dodatkowych musi przejść przez kuratorium, które będzie to zatwierdzić. Czyli mówiąc wprost, że treści są zgodne z linią partii. Następnie może to pójść do szkoły, gdzie nastąpi dalsza weryfikacja. Owszem, zgadzamy się, że to rodzice powinni decydować o zajęciach dodatkowych i zawsze o tym mówiliśmy. Natomiast nowe przepisy są postawione na głowie, gdyż oprócz dobrych przepisów takich jak oddanie rodzicom większej władzy, jest też cała masa bezsensownych zapisów.

Jakich?

Mówię tutaj np. o odebraniu siły głosów rodziców przy wyborze dyrektora, a wzmocnienie związków zawodowych w tym procesie. Zwracałem uwagę, że absurdem jest fakt istnienia związku zawodowego w grupie decydującej o wyborze dyrektora szkoły. Mamy tu ewidentny konflikt interesów, gdyż związek zawodowy jest z natury w sporze stałym z dyrektorem. Ustawa osłabia głos rodziców, a wzmacnia głos związków. Moja poprawka, którą złożyłem na Komisji Edukacji idzie dokładnie w drugim kierunku. Wnioskowałem, żeby wyrzucić stronę związkową z wyboru dyrektora szkoły, a wzmocnić rolę rodziców. Kolejnym kontrowersyjnym zapisem jest fakt, że jeśli dyrektor nie podporządkuje się woli partii, to zostanie zwolniony w ciągu dwóch tygodni, bezwarunkowo i bez możliwości odwołania się. To jest bat na dyrektorów i centralizacja. Minister wybiera sobie kuratora, kurator oświaty jest partyjnym funkcjonariuszem realizującym linię partii, który będzie miał moc zwolnienia każdego dyrektora.

Ministerstwo wskazywało, że dotychczas kurator był organem bezzębnym, który nie ma wpływu na obsadę szkół.

Kuratoria powinny być zlikwidowane, a nie zasilane kolejnymi funkcjami. Zapytam wprost: co, jeśli dojdzie do zmiany władzy i ministrem edukacji zostanie Krzysztof Śmiszek, albo Klaudia Jachira i otrzymają moc powołania kuratorów oraz możliwość odwołania dyrektora? Taki mógł być skutek tych przepisów. Dlatego mówimy stanowcze "nie".

Źródło: DoRzeczy.pl
Polecamy
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...